11 kwietnia 2015

Kumak kurwa

Taka historia. Miałem kontrakt do grudnia, do końca grudnia 2014. Tak więc chodziłem sobie na spotkania. I trafiłem na zacną firmę... Jeszcze słowem wstępu, szukając kontraktu zawsze staram się krzyczeć "duuuużo", ogólnie się to sprawdza. Czyli 90% firm wybiera tańsze odpowiedniki i ja już spotkań mam kilka i na poziomie. Poza wyjątkami jak opisywany tutaj, kiedy to odnoszę wrażenie, że tak zaprosili mnie z ciekawości.

Jak się płaci orzeszkami to przychodzą małpy

Tak więc spotkaliśmy się w wieżowcu na pustym piętrze. Nie będę opisywał wszystkiego, tylko wypunktuje najważniejsze.

  • Rozmowa z "grafikiem" i managerem dumnie na LinkedIn ma stanowisko "IT Solutions Architect" 
  • Pani tłumaczy że już drugie podejście do projektu, pierwszy się "posypał".
  • Technologia używana to... Wordpress.
  • Projekt skończony w 99% trzeba tylko pod szlifować.
  • Ale ze względu na napięte terminy trzeba się przygotować na pracę po godzinach.
  • Też pierwszy raz mi się zdarzyło, że jak już podczas rozmowy dałem do zrozumienia że nie interesuje praca na takich warunkach. To Pani manager nie potrafiła ukryć złości.
  • Ogólnie odniosłem wrażenie, że pomylili mobbing z profesjonalizmem.
I jeszcze dwa cytaty ze spotkania.
  • Jeżeli dostanie Pan email minutę przed 17, to żeby ten mail nie czekał do następnego dnia do 9.
  • Praca od do to w ZUS-ie a nie (w domyśle w zajebistej firmie).
Tak złego wrażenia dawno na mnie nikt nie zrobił, więc po spotkaniu komentowałem. Ogólnie ta historia była tylko do opowiadania przy piwie i naśmiewania się jak to głupich szukają. Zwłaszcza, że oferowane warunki są dużo poniżej Warszawskich standardów w branży IT. 

Oczywiście życie napisało ciąg dalszy. Niedawno znalazłem taki link, nie wiem czy to dotyczyło tego projektu czy nie. qumak-domaga-sie-od-urzedu-marszalkowskiego-prawie-130-mln-zl/wp1h6e